🎏 Dlaczego Stalin Nienawidził Polaków

RT @Ankapitalizm: Oglądam dokument „Aukcja Holokaust”. Schodzi do salonu mój młodszy syn i pyta dlaczego Hitler nienawidził Żydów. Tłumaczę, że każda władza totalitarna potrzebuje wroga. Naziści Żydów, komuniści burżujów. Pytam, czy wie którzy byli gorsi. „Komuniści!” - odpowiada. Moja krew. 01 Jan 2022 Pisząc chociażby, że twórcą niepodległości Polski w 1918 roku był Włodzimierz Lenin, przywódca rewolucji październikowej. Już w pierwszym powojennym podręczniku, „Historii Polski A. Adam Węgłowski. 04.06.2010 · Przeczytasz w 18 minut. Stalin był z pochodzenia Polakiem – synem Przewalskiego, tego od konia. Ile razy zdarzyło nam się przeczytać lub usłyszeć o tej, od lat powtarzanej, pogłosce? A ile w niej prawdy? Po pierwsze, czy Mikołaj Przewalski faktycznie był Polakiem? Po drugie – i najważniejsze A Stalin nienawidził tego miasta i nie pomógł oblężonym , przyszło w wieku jakichś pięciu lat. Odtąd nie działały już na mnie żadne oficjalne mity - do dziś jestem pewna, że to one, moja matka i babcia, swymi cichymi rozmowami wbudowały mi specjalny blokadowy kamerton, umożliwiający odróżnienie prawdy od kłamstwa. W 2021 r. nakładem IPN ukaże się książka dr Joanny Lubeckiej pt. „Niemiecki zbrodniarz przed polskim sądem. Krakowskie procesy przed Najwyższym Trybunałem Narodowym”. Norymberski proces niemieckich zbrodniarzy - Historia z IPN - 20 listopada 1945 r. przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze rozpoczął się proces Ciekawostki. Stalin i powstanie warszawskie. Dyktator cynicznie odmówił pomocy. Powstanie warszawskie było aktem zbrojnym, którego agonii przyglądali się z prawego brzegu Wisły Rosjanie. Portal WielkaHistoria.pl rzuca nowe światło na wymówki, jakimi Stalin karmił opinię publiczną. Na początku maja 1943 r. grupa samoobrony wspomogła broniącą się przed UPA kolonię Wilcze w powiecie łuckim. Po odparciu Ukraińców oblężonych ewakuowano do Huty Stepańskiej i Wyrki Dziś mija 70. lat od skomasowanego ataku ukraińskich nacjonalistów na polskie miejscowości na Wołyniu. 11. lipca 1943 roku zaatakowano około 100 polskich wsi, w wyniku czego zginęło kilka W przeciwieństwie do zbrodni katyńskiej nikt nie wydał na piśmie rozkazu o zagłodzeniu milionów. Wiadomo, że Stalin nienawidził ukraińskiego nacjonalizmu. Ukraińscy chłopi byli o wiele bogatsi od rosyjskich. W latach 30. Ukraina została otoczona kordonem sanitarnym. Nie można było opuszczać tego regionu. 80 lat temu niemiecki dezerter na Wołyniu chciał uprzedzić Moskwę o zbliżającym się ataku III Rzeszy – doniosły kilka lat temu rosyjskie media. Czy można temu wierzyć? Dlaczego Stalin miałby zignorować taki sygnał? Niemiecki komunista, który wiedział o planie Barbarossa. Przebieg wydarzeń miał być następujący. 11 sierpnia mija 80 lat od rozpoczęcia wymierzonej w Polaków operacji NKWD. Na rozkaz Jeżowa na terenie ZSRS rozpoczęto akcję likwidacji ludności polskiej. Historycy nie mają wątpliwości Stalin zadeklarował, że po zmianach granic nie będzie czynić przeszkód, by osoby, które czują się Polakami, mogły opuścić Związek Sowiecki. W Jałcie ta decyzja została bardzo nagłośniona, a władze sowieckie zadbały, by ta informacja dotarła do mieszkających na terenach zajętych przez Armię Czerwoną Polaków – dla TVP J8b22Ij. Opublikowano: 2017-03-05 15:16:44+01:00 Dział: Historia Historia opublikowano: 2017-03-05 15:16:44+01:00 Rosjanie uczcili rocznicę śmierci Stalina. fot. PAP/EPA 64 lata temu, 5 marca 1953 r. w Kuncewie k. Moskwy zmarł Józef Stalin, współtwórca ZSRS, komunistyczny dyktator odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi. Organizator Wielkiego Terroru w ZSRS w latach 1937-1938. Z jego rozkazu w 1940 r. prawie 22 tys. Polaków zginęło w zbrodni katyńskiej. Stalinowski system rządów, jaki wyłonił się w końcu lat trzydziestych i został wznowiony po 1945 roku, stanowił konsolidację metod, którymi Stalin przeprowadził swoją +rewolucję od góry+. Jej charakterystycznymi cechami były: koncentracja całej inicjatywy i władzy w państwie identyfikowanym z niezmiernie rozbudowaną i hierarchiczną biurokracją, ciągły rozwój przymusu stosowanego przez tajną policję i kontrolowanych przez nią obozów pracy, eliminacja wszelkiej potencjalnej opozycji, odizolowanie ludności od reszty świata poprzez zastosowanie wczesnej wersji +żelaznej kurtyny+, monopol agitacji i propagandy oraz wzajemne odizolowanie od siebie jednostek ze względu na obawę i „system zinstytucjonalizowanej wzajemnej podejrzliwości” — charakteryzuje totalitarną władzę Stalina brytyjski historyk Alan Bullock. („Hitler i Stalin. Żywoty równoległe”) Nazywany od 1913 r. Stalinem („człowiek ze stali”) Józef Wissarionowicz Dżugaszwili przyszedł na świat 18 grudnia 1878 r. (według innych danych - 21 grudnia 1879 r.) w gruzińskim mieście Gori. Był czwartym dzieckiem szewca Wissariona Dżugaszwili i Jekateriny Geładze. Od 1888 r. uczęszczał do szkoły cerkiewnej w Gori. Sześć lat później wstąpił do Seminarium Prawosławnego w Tyflisie (Tbilisi). W 1898 r. związał się z gruzińską organizacją marksistowską „Trzecia grupa” (Mesame-dasji). Rok później, za nielegalną działalność, został wydalony z seminarium. Nie zostałem bynajmniej socjalistą wskutek, jak to opowiadają, jakiegoś popędu, mając lat sześć czy dziesięć - stałem się nim dopiero w seminarium, przez protest przeciwko panującym w nim stosunkom. Było tam dookoła samo szpiclowanie (). Podobnie jak papiery, rewidowano nam dusze, ohyda! Byłem gotów na złość zostać wtedy wszystkim! — powiedział Stalin w rozmowie z niemieckim pisarzem Emilem Ludwigiem w grudniu 1931 r. W 1901 r. przyszły sowiecki dyktator został członkiem komitetu Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji (SDPRR) w Tyflisie. Dwa lata później z SDPRR wyłoniły się dwie frakcje: mienszewików i bolszewików, za którymi opowiedział się Stalin. Według jego relacji, miało to być spowodowane korespondencją listowną z Włodzimierzem Leninem w grudniu 1903 r. Jako członek partii bolszewickiej Stalin publikował na łamach „Prawdy”. Uczestniczył w rewolucji 1905 r. Za działalność antycarską był kilkakrotnie aresztowany i zsyłany przez władze rosyjskie. W latach 1913-1917 przebywał na Syberii. Do Piotrogrodu powrócił po rewolucji lutowej (według kalendarza gregoriańskiego mającej miejsce 3 marca 1917 r.), która obaliła władzę cara w Rosji. Należał do organizatorów zbrojnego przewrotu bolszewickiego, który przeszedł do historii jako rewolucja październikowa (z 6 na 7 listopada 1917 r.). Do 1922 r. zasiadał w Radzie Komisarzy Ludowych, pełnił funkcję komisarza do spraw narodowościowych. W latach 1919-1953 był członkiem Biura Politycznego KC RKP(b), następnie WKP(b) i KPZR. W czasie wojny polsko-bolszewickiej działał w Radzie Wojennej Frontu Południowo-Zachodniego. Był współtwórcą Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich (ZSRS), utworzonego 30 grudnia 1922 r. na I Zjeździe Rad. Od tego roku pełnił funkcję sekretarza generalnego KC partii komunistycznej. W następnych latach kolejno eliminował wszystkich konkurentów do przejęcia władzy po zmarłym w 1924 r. Leninie, Lwa Trockiego, Nikołaja Bucharina, Aleksieja Rykowa, Grigorija Zinowiewa i Lwa Kamieniewa. Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu. 64 lata temu, 5 marca 1953 r. w Kuncewie k. Moskwy zmarł Józef Stalin, współtwórca ZSRS, komunistyczny dyktator odpowiedzialny za śmierć milionów ludzi. Organizator Wielkiego Terroru w ZSRS w latach 1937-1938. Z jego rozkazu w 1940 r. prawie 22 tys. Polaków zginęło w zbrodni katyńskiej. Stalinowski system rządów, jaki wyłonił się w końcu lat trzydziestych i został wznowiony po 1945 roku, stanowił konsolidację metod, którymi Stalin przeprowadził swoją +rewolucję od góry+. Jej charakterystycznymi cechami były: koncentracja całej inicjatywy i władzy w państwie identyfikowanym z niezmiernie rozbudowaną i hierarchiczną biurokracją, ciągły rozwój przymusu stosowanego przez tajną policję i kontrolowanych przez nią obozów pracy, eliminacja wszelkiej potencjalnej opozycji, odizolowanie ludności od reszty świata poprzez zastosowanie wczesnej wersji +żelaznej kurtyny+, monopol agitacji i propagandy oraz wzajemne odizolowanie od siebie jednostek ze względu na obawę i „system zinstytucjonalizowanej wzajemnej podejrzliwości” — charakteryzuje totalitarną władzę Stalina brytyjski historyk Alan Bullock. („Hitler i Stalin. Żywoty równoległe”) Nazywany od 1913 r. Stalinem („człowiek ze stali”) Józef Wissarionowicz Dżugaszwili przyszedł na świat 18 grudnia 1878 r. (według innych danych - 21 grudnia 1879 r.) w gruzińskim mieście Gori. Był czwartym dzieckiem szewca Wissariona Dżugaszwili i Jekateriny Geładze. Od 1888 r. uczęszczał do szkoły cerkiewnej w Gori. Sześć lat później wstąpił do Seminarium Prawosławnego w Tyflisie (Tbilisi). W 1898 r. związał się z gruzińską organizacją marksistowską „Trzecia grupa” (Mesame-dasji). Rok później, za nielegalną działalność, został wydalony z seminarium. Nie zostałem bynajmniej socjalistą wskutek, jak to opowiadają, jakiegoś popędu, mając lat sześć czy dziesięć - stałem się nim dopiero w seminarium, przez protest przeciwko panującym w nim stosunkom. Było tam dookoła samo szpiclowanie (). Podobnie jak papiery, rewidowano nam dusze, ohyda! Byłem gotów na złość zostać wtedy wszystkim! — powiedział Stalin w rozmowie z niemieckim pisarzem Emilem Ludwigiem w grudniu 1931 r. W 1901 r. przyszły sowiecki dyktator został członkiem komitetu Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji (SDPRR) w Tyflisie. Dwa lata później z SDPRR wyłoniły się dwie frakcje: mienszewików i bolszewików, za którymi opowiedział się Stalin. Według jego relacji, miało to być spowodowane korespondencją listowną z Włodzimierzem Leninem w grudniu 1903 r. Jako członek partii bolszewickiej Stalin publikował na łamach „Prawdy”. Uczestniczył w rewolucji 1905 r. Za działalność antycarską był kilkakrotnie aresztowany i zsyłany przez władze rosyjskie. W latach 1913-1917 przebywał na Syberii. Do Piotrogrodu powrócił po rewolucji lutowej (według kalendarza gregoriańskiego mającej miejsce 3 marca 1917 r.), która obaliła władzę cara w Rosji. Należał do organizatorów zbrojnego przewrotu bolszewickiego, który przeszedł do historii jako rewolucja październikowa (z 6 na 7 listopada 1917 r.). Do 1922 r. zasiadał w Radzie Komisarzy Ludowych, pełnił funkcję komisarza do spraw narodowościowych. W latach 1919-1953 był członkiem Biura Politycznego KC RKP(b), następnie WKP(b) i KPZR. W czasie wojny polsko-bolszewickiej działał w Radzie Wojennej Frontu Południowo-Zachodniego. Był współtwórcą Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich (ZSRS), utworzonego 30 grudnia 1922 r. na I Zjeździe Rad. Od tego roku pełnił funkcję sekretarza generalnego KC partii komunistycznej. W następnych latach kolejno eliminował wszystkich konkurentów do przejęcia władzy po zmarłym w 1924 r. Leninie, Lwa Trockiego, Nikołaja Bucharina, Aleksieja Rykowa, Grigorija Zinowiewa i Lwa Kamieniewa. Strona 1 z 2 Publikacja dostępna na stronie: Zniszczenia wojenne były ogromne. Warszawa, przed II wojną światową porównywana do Paryża, zmieniła się w morze gruzów, straciwszy aż 85 proc. zabudowy. O podniesieniu miasta z ruin oficjalnie zdecydowały komunistyczne władze, już 14 lutego 1945 r. tworząc Biuro Odbudowy Stolicy (BOS). Zanim jednak podjęto urzędowe kroki, to sami mieszkańcy zaczęli remontować budynki, które się do tego nadawały. Warszawa miała szansę znów być niemal tak piękna, jak przed wojną, ale zupełnie inną wizję mieli komuniści z Józefem Stalinem na czele. Nie jest tajemnicą, że decyzja o odbudowie Warszawy tak naprawdę zapadła w Moskwie. Z kilofem na fasady Choć Stalin nienawidził Syreniego Grodu, to właśnie on chciał, by wciąż był on polską stolicą i wrócił do życia. Ale nie jako miasto z "burżuazyjną zabudową", a jako nowy, socjalistyczny twór. Jednak nie tylko radzieckim władzom można przypisać winę za zmianę charakteru zabudowy Warszawy. Proces ten zaczął się już przed wojną, kiedy modny stał się modernizm. Jego wielbiciele uważali takie style jak eklektyzm czy secesja za szczyt kiczu. Często się zdarzało, że w imię modernizacji miasta skuwano bogate elewacje kamienic. Po wojnie, ze względu na zniszczenia, z łatwością dało się przebudować całe miasto. "Moderniści" kontra "zabytkowicze" Na szczęście nie wszyscy pracownicy BOS mieli tak radykalne poglądy. Tzw. moderniści, których twarzą był szef biura Roman Piotrowski, ścierali się z "zabytkowiczami" reprezentowanymi przez Jana Zachwatowicza. To właśnie jemu zawdzięczamy odbudowę warszawskiej Starówki i Nowego Miasta oraz ulic Krakowskie Przedmieście i Nowy Świat. Mimo że dziś legendarny wręcz jest rabunek cegieł przywożonych do Warszawy ze zrujnowanych Ziem Odzyskanych, to władza ukuła hasło "Cały naród buduje swoją stolicę" i właśnie jako wspólny wysiłek Polaków odbudowa miasta jest do dziś postrzegana. Kamienice i pałace do piachu Obecnie tylko miłośnicy Warszawy wiedzą, że jej odbudowa wiązała się ze zniszczeniem co najmniej kilkuset mieszczańskich kamienic nadających się do odbudowy, ale niepasujących do nowej koncepcji, szczególnie po zadekretowaniu w 1949 r. socrealizmu, którego najjaskrawszym przykładem, oprócz PKiN, jest Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa. W jej miejscu wznosiły się przed wojną siedziby najbogatszych warszawskich kupców, jak choćby przepiękny Dom pod Syrenami. Do nowego wizerunku nie pasowała też obłędna Filharmonia Warszawska. Choć spłonęła już w 1939 r., to nadawała się do odbudowy, ale zamiast niej wzniesiono socrealistyczną Filharmonię Narodową. Wśród wartościowych budynków, których nie odbudowano, można wymienić choćby zastąpione skwerami pałac Badenich czy czerwony pałac Branickich, Wielką Synagogę (dziś wznosi się tu 120-metrowy wieżowiec) oraz wille Wernickiego i Lilpopa zastąpione budynkiem ambasady USA. Podstępy Zachwatowicza Sam Zachwatowicz często musiał używać podstępów, aby odbudować dany obiekt. Tak było choćby z murami obronnymi na Starówce, których komuniści nie chcieli, bo bali się, że będą służyły za schronienie spiskowcom. Zachwatowicz argumentował, że bez murów świetnie widoczne staną się odbudowane staromiejskie kościoły, czego władza chciała uniknąć. Co ciekawe, wiele kamienic istnieje po dziś dzień tylko dlatego, że zajęli je partyjni urzędnicy. Mówili oni, że nie przyłożą ręki do "akcji niszczenia Warszawy". Sam Bolesław Bierut na początku lat 50. zatrzymał wyburzenia "modernistów" słowami: "Jak tak dalej pójdzie, tylko Stare Miasto nam zostanie". Jak więc widać, choć Polska stolica uchodzi za przykład powojennej odbudowy, to równie dobrze można ją określić mianem nieodbudowanej. Pałac Brühla W cieniu Pałacu Saskiego wznosił się oszałamiający wręcz pałac Brühla. Rokokowa rezydencja w XVIII w. należała do Henryka Brühla, wpływowego pierwszego ministra i faworyta króla Augusta III. W 1932 r. doskonałej przebudowy gmachu dokonał architekt Bohdan Pniewski na potrzeby ówczesnego MSZ, którego siedziba mieściła się w pałacu tuż przed wojną. Budynek wysadzono wraz z Pałacem Saskim i wraz z nim ma szansę zostać odbudowany. Teraz w jego miejscu znajduje się niezagospodarowana działka. Pałac Kronenberga "Oto pomnik mojej głupoty" - miał powiedzieć Leopold Kronenberg, obrzydliwie bogaty XIX-wieczny finansista, kiedy świat ujrzał jego warszawską siedzibę. Oszałamiający eklektyczny pałac stanął przy dzisiejszym pl. Małachowskiego i był koszmarnie drogi - budowa kosztowała okrągły milion rubli w złocie. Pałac został wypalony w 1939 r., ale jego doskonale zachowane mury rozebrano dopiero w latach 60.! Dziś w jego miejscu widzimy zachodnią ścianę modernistycznego Hotelu Sofitel, dawna Victoria. Pasaż Simonsa i ul. Nalewki Nalewki są przykładem zagłady całej ulicy. Przez lata stanowiły tętniący życiem fragment dzielnicy żydowskiej, po powstaniu w getcie z 1943 r. były doszczętnie zniszczone. Nie zdecydowano się na ich odbudowę, teraz znajduje się tu park i pusta ul. Bohaterów Getta. Jednym z ciekawszych budynków był duży dom handlowy zwany Pasażem Simonsa. Obecnie nie ma po nim śladu. W 2011 r. pojawił się projekt jego odbudowy, jednak tylko lekko nawiązujący do przedwojennego budynku. Pałac Saski Pałac Saski to sztandarowy symbol Warszawy niedobudowanej. Przed wojną jego imponująca kolumnada zachwycała warszawiaków. Powstała w miejsce XVII-wiecznego pałacu należącego do królów Augusta II i III, którego skrzydła przebudowano w stylu klasycystycznym. W XIX w. jedno z mieszkań zajęli, wraz z maleńkim synem, rodzice Fryderyka Chopina. W 1925 r. w centralnej części kolumnady umieszczono Grób Nieznanego Żołnierza, który został oszczędzony przez hitlerowców podczas wysadzenia pałacu w 1944 r. i istnieje do dziś. Obecnie trwa dyskusja nad odbudową pałacu. Mógłby się w nim mieścić nowy warszawski ratusz. Dom Towarzystwa Ubezpieczeniowego "Rosja" Brak Domu Towarzystwa Ubezpieczeniowego "Rosja" to jedna z bardziej dotkliwych strat w kamienicznej tkance Warszawy. Bogato zdobiony budynek przy ul. Marszałkowskiej wzniesiono w ostatnich latach XIX w. Łączył funkcje biurowe i mieszkalne. W 1944 r. został spalony przez Niemców, jego mury rozebrano do I piętra. Pozostałości gmachu zostały wkomponowane we wnętrza nowego budynku tzw. Dom pod Sedesami, zupełnie niepodobnego do imponującego poprzednika. Obecnie w jego miejscu planuje się budowę nowego biurowca, przez co znikną najpewniej pozostałości "Rosji". Archikatedra św. Jana Chrzciciela Powojenna katedra tak się zrosła z Warszawą, że mało kto pamięta, iż przed 1939 r. wyglądała zupełnie inaczej. Wygląd średniowiecznej fasady kościoła nie jest znany, wiadomo, że w baroku przebudowano ją według ówczesnej mody, ale wystrój ten został w XIX w. zastąpiony zupełnie nową kreacją w stylu neogotyku angielskiego. Po II wojnie światowej prof. Jan Zachwatowicz zaprojektował autorski, nigdy nieistniejący front katedry, nawiązujący do gotyku nadwiślańskiego. Możemy go podziwiać do dziś. Kamienica Taubenhausa Olbrzymi neogotycki budynek w Al. Ujazdowskich powstał na zlecenie kamienicznika Matiasa Taubenhausa. Mieściły się w nim luksusowe apartamenty na wynajem. Jeśli ktoś miał tam mieszkanie, jasne było, że należy do śmietanki towarzyskiej przedwojennej Warszawy. Kamienica została uszkodzona podczas działań wojennych, ale nadawała się do odbudowy. Niestety, na początku lat 50. XX w. ją rozebrano, tworząc skwer, który jest tam po dziś dzień. Zobacz: Tak ZATONĄŁ Titanic. Oto największe tajemnice [GALERIA] Oto według jakiego wzorca miała być przebudowana Polska i inne kraje wschodniej Europy, które po II wojnie światowej dostały się w sferę władztwa Józefa Stalina. Józef Stalin. Sekretarz generalny sowieckiej partii komunistycznej, szef rządu, naczelny dowódca sił zbrojnych, marszałek, wreszcie generalissimus – oficjalne tytuły Józefa Stalina można mnożyć, ale żaden nie oddaje charakteru jego władzy. Był dwudziestowiecznym tyranem, stanowił – obok Adolfa Hitlera – najdoskonalsze wcielenie tego starożytnego terminu oznaczającego okrutnego, despotycznego władcę, który narzuca swoją wolę, nie licząc się z niczym. Pomocnik Historyczny „Stalinizm po polsku” (100053) z dnia CZYM BYŁ STALINIZM; s. 14 Wystarczy spojrzeć na portret Mikołaja Przewalskiego i wizerunek starszego Józefa Stalina. Wyglądają jak bracia. Jeśli okrasić to podobieństwo faktem, iż Przewalski był podróżnikiem i według niektórych relacji zawitał przed narodzinami małego Józefa do Gori, gdzie mógł poznać jego matkę, cała historia układa się w scenariusz jak z obyczajowego serialu. Ile w nim prawdy? Co wy tak się uparliście na tego Stalina? Przecież to był Polak. W ten sposób, jak pisze Adam Węgłowski, miał zareagować Nikita Chruszczow w czasie swojej wizyty w Polsce w 1962 roku, kiedy polscy towarzysze z otoczenia Władysława Gomułki dopytywali go o przebieg procesu destalinizacji w ZSRR. Wikimedia Commons Nieco z przymrużeniem oka, nieco naciągając swoje wywody w kierunku sensacji, autor „Bardzo polskiej historii wszystkiego” poszukuje polskich korzeni i pierwiastków polskości między innymi u Krzysztofa Kolumba, Kuby Rozpruwacza, Drakuli, a nawet Frankensteina. Prześwietla również rodzinne historie Dżugaszwilich. Jak pisze, matka Józefa Stalina, Jekaterina, praczka i najemna służąca, nie cieszyła się zbyt dobrą opinią w Gori. Ponoć do grona jej kochanków – oprócz samego Przewalskiego – zaliczał się również lokalny oficer policji Damian Dawriczewy, pop Christofor Czarkwiani, a nawet (co jest raczej owocem wybujałej fantazji plotkarek z Gori) przyszły car Aleksander III. Oficjalnie ojcem Józefa Stalina był nadużywający alkoholu szewc Wissarion Beso Dżugaszwili. Nietrudno się domyślić, że do swoich metod wychowawczych Beso zaliczał przede wszystkim ciężką rękę. Być może wpłynęło to na charakter Józefa. Na pewno wpłynęło na stosunek do ojca, o którym nie chciał się wypowiadać. Podobnie jak o swoim trudnym dzieciństwie. Nieżyjący już prof. Paweł Wieczorkiewicz, historyk-sowietolog, zauważał w posłowiu do jednej z biografii Stalina, że młodego Józefa przezywano „konikiem Przewalskiego”, drwiąc w ten sposób nie tylko z jego domniemanego pochodzenia, lecz także z przysadzistej figury. Trudno ocenić, kiedy w otoczeniu rodziny Dżugaszwili pojawiły się plotki o tym, że ojcem chłopaka jest nie szewc-alkoholik, a podróżnik-geograf Mikołaj Przewalski. Jednak jak pisze Węgłowski, jest w tej sprawie kilka wątpliwości. Po pierwsze, sama polskość Przewalskiego. Jego rodzina, choć pochodząca ze Smoleńszczyzny, z terenów dawnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów, nie kryła sympatii do władzy rosyjskiej. Mikołaj w 1863 roku zgłosił się jako ochotnik do walki z powstańcami styczniowymi. Raz, jak opisywał to w swojej autobiografii, został otoczony w lesie przez polski oddział, ale kiedy powstańcy usłyszeli, jak się nazywa, wypuścili go. Przewalski znał język polski z domu, obracał się w kręgu polskich naukowców i podkreślał swoje polskie pochodzenie, ale w Rosji traktowany był jak Rosjanin. Po drugie, kwestia obecności Przewalskiego w Gori. Jedna z wnuczek Stalina – co zaznacza Węgłowski – Galina Dżugaszwili, twierdziła, że Przewalski przejeżdżał przez ich rodzinną miejscowość, kiedy pospiesznie wracał z wyprawy na Daleki Wschód, wezwany do Petersburga w maju 1878 roku wieścią o śmierci matki. Z kolei autorzy książki „Nieznany Stalin”, Roj i Żores Miedwiediewowie, przekonują, że Przewalskiego nigdy w Gori nie było. Jak więc rozstrzygnąć kwestię ojcostwa? Media Autor „Bardzo polskiej historii wszystkiego” powołuje się na wyniki analiz DNA opublikowanych w 2006 roku przez rosyjski „Newsweek”. Już sam fakt przeprowadzenia takich badań wskazuje na to, jak mocno plotka ta żyje za naszą wschodnią granicą. Dziennikarze pobrali próbki od krewnych Przewalskiego i Stalina, jednak porównanie chromosomów Y wykazały, że obie rodziny pochodzą od innych założycieli. Na szczęście wyjaśnienie fenomenu fizycznego podobieństwa między Stalinem a Przewalskim jest o wiele prostsze niż wykonanie badań genetycznych. Węgłowski sięga do ustaleń zawartych w książce braci Miedwiediewów, którzy opisują historię powstania portretu Józefa Stalina. Stworzeniem oficjalnego wizerunku wodza narodu rosyjskiego zajął się w 1946 roku artysta Boris Karpow, który miał za zadanie nadać Stalinowi bardziej arystokratyczny wizerunek. Podniósł mu więc nieco czoło, zmniejszył i poszerzył ostry gruziński nos, obniżył brwi, a policzki wysunął do przodu. Na kim wzorował się Karpow? Jak przekonują autorzy „Nieznanego Stalina”, właśnie na portrecie XIX-wiecznego podróżnika Mikołaja Przewalskiego. Jeśli już doszukiwać się genetycznych podobieństw między Józefem Stalinem a słynnymi postaciami, to – jak wskazuje Węgłowski – więcej wspólnego niż z Mikołajem Przewalskim przywódca Związku Sowieckiego miał z człowiekiem lodu, nazwanym przez naukowców imieniem Ötzi. Znaleziony w tyrolskim lodowcu mężczyzna, zamarznięty około 5,3 tys. lat temu może pochwalić się podobną grupą chromosomu Y co wódz ZSRR. Przydomek „człowiek lodu” lepiej pasuje do Stalina niż „konik Przewalskiego” – z przekąsem zauważa autor „Bardzo polskiej historii wszystkiego”. Adam Węgłowski, „Bardzo polska historia wszystkiego”, Znak Horyzont, 2014 Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Zniszczenie i profanacja grobów żołnierzy AK w Mikuliszkach na Białorusi to kolejny powód, aby władze Polski zaostrzyły kurs wobec białoruskiego reżimu. Po tym akcie okropnego barbarzyństwa, nie da się już tonować reakcji, czy twierdzić, że nic się nie stało, aby tylko ratować strzępy, jakie zostały z naszych dobrych relacji ze wschodnim sąsiadem. Najwłaściwszym chyba działaniem w tej sytuacji byłoby zupełne odejście od dyplomacji, a przejście do mocnych działań, bo tylko na takie działania reagują zdziczałe władze Białorusi. Do tej pory rząd naszego kraju wprowadził sankcje wobec Białorusi, które można by porównać z uderzeniem w głowy reżimu pałką zrobioną z puchu. Cóż bowiem dla Łukaszenki i jego siepaczy znaczy zamknięcie naszego nieba dla białoruskich linii lotniczych, lub zakaz wjazdu do Polski 210 reżimowych osób ? A czy zabolały te osoby sankcje gospodarcze? Oni dostaną od swoich panów z Rosji wszystko co im do życia w luksusie potrzebne i tym sposobem białoruski „rząd sam się wyżywi”. A naród, jak mawiał car Iwan Groźny, idol Łukaszenki i Putina – „nie zdycha”. Niektórzy mówią, że sankcje nakładane na Białoruś najbardziej uderzają właśnie w białoruski naród, a nie w ludzi reżimu i dlatego ich zdaniem najlepiej żadnych sankcji nie nakładać. Jednak należy tu zadać pytanie, a co innego może skłonić naród do powstania i zrzucenia z szyi niewolniczej pętli, którą reżim coraz bardziej zaciska? Czy doszłoby do grozy II wojny światowej, gdyby naród nie poparł Hitlera? Czy Stalin albo Putin sami, własnymi rękami, wymordowali by tak wiele niewinnych istnień? Wesprzyj nas już teraz! Po tych zbrodniach popełnianych na naszych bohaterach, których szczątki są profanowane, a groby niszczone (można powiedzieć, że zabijani są po raz drugi) nie czas na dyplomację. Rząd powinien uderzyć pięścią w stół Łukaszenki i powiedzieć jak błogosławiony prymas tysiąclecia – „Non possumus”. Nie moją rzeczą jest wskazywać rządowi środki jakich ma w tym celu użyć, bo po to jest rządem, wybranym przez naród, aby sam wiedział, co ma robić. Wiem tylko, że miarka się przebrała, że nikt nie może bezkarnie podnosić ręki na naszych polskich bohaterów, którzy oddali życie byśmy mogli być wolni. Profanacja grobów w Mikuliszkach nie jest pierwszym zamachem władz Białorusi na groby polskich żołnierzy, którzy polegli walcząc w obronie ojczyzny. Wystarczy wspomnieć trwające od wielu lat szykany stosowane przez reżim wobec ofiar stalinowskich zbrodni pochowanych na Kuropatach koło Mińska. Wielokrotnie z nakazu władz centralnych usuwano drewniane krzyże, stawiane tam przez Białorusinów i Polaków. Na terenie tego miejsca pamięci leży, jak się różnie szacuje od 100 do 250 tysięcy ofiar NKWD. Wśród nich zabici podczas zbrodni katyńskiej oraz operacji polskiej NKWD. Już w roku 2001 władze reżimowe chciały przez część cmentarzyska przeprowadzić obwodnicę Mińska. Później zbudować tu osiedle domów jednorodzinnych i park rozrywki. Po silnych społecznych protestach udało się im jedynie postawić restauracje, obok dołów śmierci. Nie dalej jak tydzień temu na terenie wsi Jodkiewicze niedaleko Grodna Nieznani sprawcy odsunęli płyty nagrobne i wykopali zwłoki ze zbiorowej mogiły, w której spoczywali dwaj polscy żołnierze polegli podczas wojny polsko-bolszewickiej oraz zabity 15 lipca 1944 roku żołnierz Armii Krajowej – Adam Pacenko. Kości naszych bohaterów zostały porozrzucane wokół mogiły, po której został tylko rozkopany dół. Czy tak postępują ludzie cywilizowani? Tak daleko, jak w Mikuliszkach i Jodkiewiczach, reżim Łukaszenki jeszcze nigdy się nie posunął. Przychodzi mi na myśl podejrzenie, że w cieniu tej profanacji, ciemnym jak piekielna smoła, kryć się może mściwy moskal. Uderzyć na nas zbrojnie nie ma sił, więc jak tchórz, mści się na szczątkach AK-owców, których zawsze nienawidził. Podobnie zresztą jak Łukaszenka, który o naszych bohaterach nie mówi inaczej jak – „bandyci i naziści”. Profanacja naszych narodowych świętości, może też być zemstą za mur, którym skutecznie odcięliśmy się od hord nielegalnych imigrantów, pchanych na granice kopniakami ruskich „bojcow”. Jak podaje Straż Graniczna od czasu postawienia zapory, ani jeden agresywny cudzoziemiec nie zdołał jej pokonać. Kiedy usłyszałem o okropnej profanacji dokonanej na grobach AK- owców, pomyślałem sobie, że może w z woli Opatrzności Bożej nie przyszło nam jeszcze postawić krzyży na grobach dziesiątek tysięcy naszych rodaków, którzy spoczywają w bezimiennych dołach śmierci na Białorusi. Myślę tu o ofiarach operacji polskiej NKWD, zbrodni katyńskiej i Obławy Augustowskiej. Gdyby te krzyże stały na pewno by je również sprofanowano i rozjeżdżono spychaczami, tak jak uczyniono to w Mikuliszkach. Miejmy nadzieję, że przyjdzie czas, kiedy będziemy mogli ekshumować, zidentyfikować i godnie pochować w poświęconej ziemi tych naszych bohaterów. I że stanie się to wówczas, kiedy na Białorusi w końcu zapanują sprawiedliwe rządy, które pozwolą im spoczywać w pokoju. Adam Białous

dlaczego stalin nienawidził polaków